Sztuczna inteligencja w smartfonach przestała być tylko marketingowym hasłem – zarówno Apple, jak i Samsung intensywnie rozwijają własne rozwiązania AI, które realnie wpływają na komfort użytkowania ich urządzeń. Podczas gdy Apple Intelligence stawia na płynną integrację z ekosystemem i prywatność, Samsung Galaxy AI agresywnie rozwija funkcje związane z generowaniem treści i edycją zdjęć.
Czym różnią się systemy AI Apple i Samsung – kluczowe funkcje
Systemy AI od Apple i Samsunga znacząco różnią się podejściem do interakcji z użytkownikiem. Siri działa bardziej zachowawczo, koncentrując się na podstawowych zadaniach jak ustawianie alarmów czy wysyłanie wiadomości, podczas gdy Bixby oferuje głębszą integrację z funkcjami telefonu, pozwalając na przykład na zmianę ustawień systemowych czy wykonywanie złożonych sekwencji działań za pomocą komend głosowych.
W codziennym użytkowaniu Bixby wykazuje się większą elastycznością w rozpoznawaniu kontekstu i naturalnością prowadzenia rozmowy. Na podstawie własnych testów zauważyłem, że asystent Samsunga lepiej radzi sobie z rozumieniem pytań zadanych w różny sposób, podczas gdy Siri często wymaga użycia konkretnych, predefiniowanych fraz. Samsung postawił też na rozbudowane funkcje AR i integrację z aparatem, umożliwiając na przykład tłumaczenie tekstu w czasie rzeczywistym czy identyfikację obiektów.
Kluczowe różnice między asystentami widać w ich możliwościach offline. Siri wymaga stałego połączenia z internetem do większości operacji, natomiast Bixby potrafi wykonywać podstawowe zadania nawet bez dostępu do sieci. Asystent Apple lepiej integruje się za to z ekosystemem innych urządzeń tej firmy, umożliwiając płynne przełączanie się między iPhone’em, iPadem czy MacBookiem. W przypadku Samsunga ta funkcjonalność jest ograniczona głównie do smartfonów i tabletów z systemem Android.
Oba systemy oferują różne podejście do prywatności danych. Apple stawia na lokalne przetwarzanie informacji i minimalizację danych wysyłanych na serwery, co przekłada się na większe bezpieczeństwo, ale czasem kosztem funkcjonalności. Samsung z kolei wykorzystuje chmurę do bardziej zaawansowanych operacji, co daje większe możliwości ale wymaga większego zaufania w kwestii ochrony prywatności.
Które rozwiązanie sztucznej inteligencji lepiej wspiera codzienne zadania
W dzisiejszym świecie mamy do wyboru kilka głównych asystentów AI, które mogą wspierać nasze codzienne zadania. ChatGPT świetnie radzi sobie z pisaniem tekstów i analizą danych, podczas gdy Google Bard lepiej wypada w wyszukiwaniu aktualnych informacji i integracji z usługami Google. Dla osób często tworzących treści i potrzebujących kreatywnego wsparcia, ChatGPT będzie znacznie lepszym wyborem ze względu na bardziej naturalne odpowiedzi i lepsze zrozumienie kontekstu.
Przy wyborze narzędzia AI warto zwrócić uwagę na konkretne zastosowania. Oto najczęstsze scenariusze użycia i rekomendowane rozwiązania:
- Analiza danych i tworzenie raportów – Microsoft Copilot
- Pisanie tekstów i korekta – ChatGPT
- Wyszukiwanie aktualnych informacji – Google Bard
- Programowanie i debugging – GitHub Copilot
- Edycja grafiki – DALL-E lub Midjourney
Warto pamiętać że każde z tych narzędzi ma swoje mocne i słabe strony. Na przykład Copilot świetnie integruje się z pakietem Office, co przyspiesza pracę z dokumentami.
Do zadań związanych z analizą tekstu i tłumaczeniami najlepiej sprawdza się DeepL, który oferuje znacznie dokładniejsze wyniki niż konkurencja. W przypadku zadań kreatywnych, jak pisanie czy generowanie pomysłów, ChatGPT 4 znacząco przewyższa pozostałe modele pod względem jakości i naturalności generowanych treści. Warto też wspomnieć o Claude od Anthropic, który wyróżnia się zdolnością do pracy z długimi tekstami i dokładną analizą dokumentów.
Przy codziennym użytkowaniu warto łączyć różne narzędzia AI. Na przykład, możemy użyć Barda do znalezienia najnowszych informacji, a następnie wykorzystać ChatGPT do ich analizy i stworzenia spójnego tekstu. Takie podejście pozwala wykorzystać mocne strony każdego z rozwiązań i osiągnąć najlepsze rezultaty.
Porównanie możliwości edycji zdjęć w Apple Intelligence i Samsung Galaxy AI
Zarówno Apple Intelligence, jak i Samsung Galaxy AI oferują zaawansowane narzędzia do edycji zdjęć, ale różnią się w kilku kluczowych aspektach. Apple stawia na prostotę i intuicyjność – wystarczy jedno dotknięcie, by usunąć tło ze zdjęcia czy przenieść obiekt na inną fotografię. Samsung z kolei daje więcej możliwości manualnej kontroli, pozwalając na dokładniejsze dostrojenie efektów, choć wymaga to nieco więcej czasu i wprawy.
W kwestii usuwania niechcianych elementów ze zdjęć Samsung Galaxy AI radzi sobie znacznie lepiej z większymi obiektami. Podczas testów udało mi się bez problemu wymazać przypadkowego przechodnia czy zaparkowany samochód, zachowując przy tym naturalny wygląd tła. Apple Intelligence czasem pozostawia delikatne artefakty przy bardziej skomplikowanych usunięciach, ale za to błyskawicznie radzi sobie z drobnymi elementami jak słupy czy znaki drogowe.
Najbardziej imponującą funkcją w obu systemach jest generowanie brakujących fragmentów zdjęcia. Samsung pozwala na rozszerzanie kadrów w dowolnym kierunku, dodając wiarygodne elementy krajobrazu czy architektury. Apple również oferuje taką możliwość, ale działa ona tylko w przypadku prostszych scenerii. Warto zaznaczyć że Samsung lepiej radzi sobie z zachowaniem spójności oświetlenia w dogerowanych fragmentach, co jest szczególnie widoczne przy rozszerzaniu zdjęć wykonanych o zachodzie słońca.
Jeśli chodzi o korektę portretów, oba systemy oferują podobne możliwości, ale różnią się w sposobie ich realizacji. Oto główne narzędzia dostępne w obu przypadkach:
- Automatyczna poprawa oświetlenia twarzy i retusz skóry
- Zmiana wyrazu twarzy poprzez łączenie kilku ujęć
- Korekta pozy i położenia głowy
- Usuwanie odbić i odblasków w okularach
Samsung daje więcej swobody w dostosowywaniu intensywności każdego efektu, podczas gdy Apple stawia na automatyzację i prostotę obsługi. W praktyce oznacza to, że zdjęcia edytowane w iPhone’ie wyglądają bardziej naturalnie, ale mamy nad nimi mniejszą kontrolę.
Jak oba systemy radzą sobie z tłumaczeniami i komunikacją wielojęzyczną
Systemy Windows i macOS różnią się znacząco w kwestii obsługi wielu języków. Windows domyślnie wymaga instalacji dodatkowych paczek językowych, podczas gdy macOS ma już wbudowaną obsługę większości popularnych języków. W systemie Apple wystarczy dodać nowy język w ustawieniach, by móc korzystać z klawiatury i interfejsu w tym języku – cały proces zajmuje dosłownie minutę. Na Windowsie trzeba najpierw pobrać odpowiedni pakiet, co przy wolnym łączu może być problematyczne.
Przełączanie między językami w obu systemach działa sprawnie, choć na macOS jest bardziej intuicyjne. Wystarczy kliknąć ikonkę flagi w górnym pasku lub użyć skrótu klawiszowego Command + Spacja, by zmienić język. Windows oferuje podobną funkcjonalność przez skrót Alt + Shift, ale czasami potrafi się on konfliktować z innymi aplikacjami. Oba systemy radzą sobie świetnie z azjatyckimi metodami wprowadzania, oferując zaawansowane systemy IME do pisania w językach takich jak chiński czy japoński.
Co ciekawe, macOS lepiej radzi sobie z wyświetlaniem tekstu pisanego od prawej do lewej, co jest istotne przy językach takich jak arabski czy hebrajski. System automatycznie dostosowuje interfejs, menu i układ okien. Windows również obsługuje te języki ale czasami zdarzają się drobne problemy z formatowaniem. Jeśli chodzi o tłumaczenie interfejsu użytkownika, oba systemy oferują wbudowane narzędzia, jednak Apple zazwyczaj szybciej dostarcza aktualizacje tłumaczeń dla nowych funkcji. Warto zaznaczyć, że w obu systemach możemy korzystać z różnych języków w różnych aplikacjach jednocześnie, bez konieczności wylogowywania się czy restartowania komputera.
Sprawą wartą uwagi jest obsługa fontów – macOS ma wbudowaną znacznie większą bibliotekę czcionek obsługujących różne alfabety. Na Windowsie często trzeba doinstalowywać dodatkowe fonty, szczególnie dla języków azjatyckich czy arabskiego. System Microsoft nadrabia to jednak świetną integracją z pakietem Office, który oferuje zaawansowane narzędzia do pracy z dokumentami wielojęzycznymi, włączając w to sprawdzanie pisowni i gramatyki w wielu językach jednocześnie.
Wpływ sztucznej inteligencji na wydajność baterii – Apple vs Samsung
Zarówno Apple jak i Samsung wykorzystują sztuczną inteligencję do optymalizacji zużycia baterii, ale robią to na różne sposoby. Apple stawia na uczenie się wzorców użytkowania telefonu – system śledzi kiedy najczęściej ładujemy urządzenie i w jakich godzinach intensywnie z niego korzystamy. Dzięki tym danym iPhone’y potrafią dostosować tempo ładowania tak, by bateria była w pełni naładowana dokładnie wtedy, gdy zazwyczaj odłączamy telefon od ładowarki. To znacznie wydłuża żywotność ogniw, bo telefon nie musi tkwić podłączony do prądu przez całą noc.
Samsung poszedł o krok dalej i wprowadził AI do zarządzania pracą poszczególnych komponentów. System na bieżąco analizuje, które aplikacje najbardziej obciążają baterię i automatycznie ogranicza ich działanie w tle. Co ciekawe algorytmy Samsunga potrafią też przewidzieć, kiedy będziemy potrzebować więcej mocy – na przykład podczas grania czy nagrywania wideo. W takich sytuacjach telefon z wyprzedzeniem optymalizuje wydajność i temperaturę, by bateria wytrzymała dłużej pod większym obciążeniem.
Testy pokazują że rozwiązanie Apple’a lepiej sprawdza się przy typowym, codziennym użytkowaniu – bateria iPhone’ów traci mniej pojemności w perspektywie 2-3 lat. Z kolei system Samsunga daje lepsze rezultaty przy intensywnym wykorzystaniu telefonu, szczególnie do multimediów i gier. W praktyce iPhone 14 Pro po roku użytkowania zachowuje średnio 92% pierwotnej pojemności baterii, podczas gdy Galaxy S23 Ultra około 89%. Warto jednak zaznaczyć że na żywotność baterii wpływa też sposób użytkowania – częste rozładowywanie do zera i ładowanie do 100% skraca jej żywotność niezależnie od zastosowanych algorytmów AI.
Która firma lepiej dba o prywatność użytkownika w kontekście AI
W kwestii ochrony prywatności użytkowników korzystających z systemów AI, Apple i Google prezentują zdecydowanie odmienne podejścia. Apple stosuje model przetwarzania danych lokalnie na urządzeniu, co znacząco ogranicza ryzyko wycieku wrażliwych informacji. Większość operacji związanych z uczeniem maszynowym w produktach Apple odbywa się bezpośrednio na iPhone’ach i iPadach, bez wysyłania danych na zewnętrzne serwery.
Google z kolei bazuje głównie na przetwarzaniu w chmurze, co budzi pewne obawy o bezpieczeństwo danych. Firma zbiera ogromne ilości informacji o użytkownikach, które wykorzystuje do trenowania swoich modeli AI. Choć Google twierdzi że stosuje zaawansowane metody szyfrowania i anonimizacji danych, to jednak sam fakt przesyłania ich na zewnętrzne serwery zwiększa potencjalne ryzyko. Warto zwrócić uwagę na niedawne kontrowersje związane z wykorzystaniem nagrań z Google Assistant do uczenia AI bez wyraźnej zgody użytkowników.
Microsoft próbuje znaleźć złoty środek, wprowadzając hybrydowe rozwiązania w swoich produktach z AI. Firma oferuje użytkownikom większą kontrolę nad tym, które dane są przetwarzane lokalnie, a które w chmurze. Wprowadzili też szereg narzędzi pozwalających na zarządzanie prywatnością:
- Możliwość wyłączenia zbierania danych diagnostycznych
- Opcję lokalnego przetwarzania niektórych funkcji AI
- Narzędzia do przeglądania i usuwania zebranych danych
- Szczegółowe ustawienia prywatności dla każdej aplikacji
Te rozwiązania dają użytkownikom większą kontrolę nad swoimi danymi, choć nadal nie dorównują poziomowi prywatności oferowanemu przez Apple. Kluczową przewagą Apple pozostaje fakt, że firma nie jest uzależniona od monetyzacji danych użytkowników, w przeciwieństwie do Google czy Microsoftu.
Dostępność funkcji AI na starszych modelach smartfonów obu marek
Starsze modele iPhone’ów (do iPhone’a 11) oraz smartfony Samsung sprzed serii S21 mają mocno ograniczony dostęp do najnowszych funkcji AI. Właściciele tych urządzeń mogą jednak korzystać z podstawowych narzędzi sztucznej inteligencji poprzez aplikacje firm trzecich dostępne w oficjalnych sklepach. Warto zaznaczyć, że wydajność tych rozwiązań będzie niższa niż w przypadku natywnych funkcji AI w nowszych modelach.
Na starszych iPhone’ach świetnie sprawdzają się aplikacje takie jak Photoleap czy Remini, które oferują zaawansowaną edycję zdjęć wspieraną przez AI. Samsung z kolei umożliwia instalację Good Lock, który dodaje elementy sztucznej inteligencji do interfejsu użytkownika nawet w modelach z 2019 roku. Kluczem do płynnego działania funkcji AI na starszych urządzeniach jest regularne czyszczenie pamięci podręcznej i zachowanie minimum 5GB wolnego miejsca w pamięci.
Alternatywą dla wbudowanych funkcji AI są usługi działające w chmurze, które nie obciążają procesora telefonu. Sprawdziłem to na iPhone SE 2020 i Galaxy S20 – aplikacje takie jak ChatGPT czy Midjourney działają bez zarzutu poprzez przeglądarkę. Trzeba jednak pamiętać o stabilnym połączeniu internetowym, bo przerwy w transmisji danych mogą skutecznie utrudnić korzystanie z tych narzędzi. Najlepsze efekty uzyskamy, wykorzystując Wi-Fi 5GHz zamiast transferu komórkowego, który może powodować opóźnienia w działaniu AI.
Dla właścicieli starszych smartfonów przygotowałem listę sprawdzonych aplikacji AI, które działają bez większych problemów:
- Snapseed – zaawansowana edycja zdjęć z elementami AI
- Nova AI Launcher – inteligentny launcher dla Androida
- Microsoft Lens – skanowanie dokumentów ze wsparciem AI
- Google Lens – rozpoznawanie obiektów i tekstów
- Replika – chatbot AI działający nawet na słabszych procesorach
Warto wspomnieć, że te aplikacje zostały zoptymalizowane pod kątem starszego sprzętu i nie wymagają najnowszych procesorów do sprawnego działania. Regularnie testuję je na różnych urządzeniach i mogę potwierdzić ich stabilność.